Gdy koń odpoczywa...
Koń we frazeologii — nie tylko tej najnowszej
Zwierzęta są częstym źródłem frazeologii, bo ich świat jest nam bliski. Jednym z najbardziej „ujęzykowionych” czworonogów jest koń. Jego obraz w polszczyźnie jest dość jednolity — koń jest postrzegany (nie bez przyczny) jako zwierzę duże (koń ma duży łeb, niech się matrwi, ktoś mógłby zjeść konia z kopytami) i kojarzy się ze zdrowiem, wytrzymałością, siłą (końskie zdrowie, końska dawka, koń mechaniczny). Przede wszystkim jednak polszczyzna utrwaliła jego służebną wobec człowieka funkcję — jako „pomocnika” w pracy na roli (harować jak koń), zwierzęcia pociągowego (Baba z wozu, koniom lżej) oraz „środka lokomocji” (I w sto koni nie dogoni, Jak spaść, to z wysokiego konia, Łaska pańska na pstrym koniu jedzie, Święty Marcin na białym koniu jedzie). Bogactwo frazeologii związanej z koniem świadczy o tym, że zwierzę to odgrywało ważną rolę w życiu Polaków. Nawet obecnie, gdy do pracy w polu używamy maszyn, a przemieszczamy się samochodami i pociągami, powstają nowe wyrażenia i zwroty przywołujące bliskość relacji człowieka i konia. Jednym z nich (pamiętającym podobno jeszcze czasy kawalerii, lecz w języku ogólnym funkcjonującym od dość niedawna) jest mieć dzień konia.
publikacja: 18.09.2020, 13.17, ostatnia aktualizacja: 18.09.2020, 13.17